szukaj

poniedziałek, 7 lutego 2011

Błędy NASA

W ciągu 52 lat swojej działalności Narodowa Agencja Aeronautyki i Przestrzeni Kosmicznej – NASA - osiągnęła wiele sukcesów, ale też dopuściła się wielu pomyłek. Niektóre z nich były naprawdę żenujące, jak choćby pomyłki w zastosowaniu jednostek. Wiele z tych błędów kosztowały rząd amerykański znaczące sumy pieniędzy. 

Zacznijmy od błędów mniejszego kalibru. W lipcu 2007 roku, w rocznicę startu słynnego wahadłowca o nazwie „Endeavour”, kilkunastometrowy baner upamiętniający to wydarzenie zawierał literówkę w nazwie wehikułu. Widniejące „Go Endeavor” nie zaprzepaściło jednak uroczystości.

Wiele innych pomyłek jednak znacząco wpłynęło na poczynania NASA. Warta miliard dolarów sonda kosmiczna Mars Observer, skonstruowana w celu badania atmosfery i powierzchni czerwonej planety, miała w 1992 roku wejść w orbitę Marsa. Trzy dni przed tym wydarzeniem pojawiły się zaburzenia w komunikacji i stracono sondę. Prawdopodobnie powodem fiaska były problemy z elektroniką, a także domniemana eksplozja materiałów wybuchowych.

Porażka ta jednak nie zraziła naukowców i kontynuowano misję Mars. Sześć lat po tym wydarzeniu zbudowano sondę Mars Climate Orbiter. Niestety także i ona podzieliła los swojej poprzedniczki z 1992 roku. Sonda rozpadła się w wyniku działalności atmosfery Marsa. Spowodowane to było wadami w oprogramowaniu. Wada ta wynikała z użycia błędnych jednostek. Zatrudnieni w projekcie angielscy inżynierowie użyli bowiem jednostek anglosaskich, zamiast metrycznych, które obowiązują w NASA.

W 1999 roku Mars Polar Lander miał wylądować w rejonie podbiegunowym Marsa. Wystartował 3 stycznia i dotarł w grudniu tego samego roku do orbity czerwonej planety. Wówczas komputery zainstalowane na sondzie zinterpretowały turbulencje jako dotknięcie przez statek powierzchni planety. Silniki wehikułu automatycznie wstrzymały pracę. To spowodowało upadek sondy. Program naukowy Mars Polar Lander był jednak kontynuowany, a kolejna misja - „Phoenix” - przebiegła bezproblemowo.

Kapsuła Genesis zebrała próbki wiatru słonecznego, składającego się z m.in. protonów i elektronów o dużej energii. Miała to być pierwsza misja sprowadzenia na Ziemię tak istotnych próbek. W istocie kapsuła dotarła do naszej planety, ale w wyniku nieudanego lądowania, roztrzaskała się na pustyni w Utah. W misji tej zawiodły spadochrony, które w ostatnim momencie miały zapewnić „miękkie lądowanie” kapsuły. Parę tygodni później okazało się, że bezpośrednim błędem było błędne (odwrotne) zamontowanie czujników zmiany prędkości.

Bezzałogowiec DART (ang. Demonstration for Autonomous Rendezvous Technology) miał być dowodem precyzji pracy rzeszy naukowców w NASA. Zaprojektowany, by „spotkać” się z krążącym w kosmosie satelitą. Misja przebiegała bez zarzutu, aż do momentu, kiedy DART nie znalazł się w znacznej bliskości satelity. Kilka wad w nawigacji, pomyłki w zarządzaniu paliwem oraz błędne oprogramowanie mające zapobiec kolizji - to tylko niektóre z powodów porażki misji DARTa. W raporcie podsumowującym projekt napisano, że fiasko spowodowane było „brakiem doświadczenia i szkolenia”. Brak doświadczenia naukowców wysyłających ludzi w kosmos?

Prócz ogromnej wiedzy i wspomnianego doświadczenia, należy mieć także odrobinę szczęścia. Niestety nie dopisało ono w 1987 roku, w dniu startu jednej z rakiet Atlas-Centaur. Parę chwil przed wystrzeleniem rakiety, uderzył w nią piorun. Całkowicie stracono panowanie nad wehikułem.

Oczywiście można stwierdzić, że błędy zdarzają się nawet najlepszym. Opisane pomyłki z całą pewnością nie przyćmiewają osiągnięć, które ma na swoim koncie NASA. Co jednak z funduszami, które bezpowrotnie stracono z powodu ludzkich niedopatrzeń? 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz